czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 5



Poniedziałek 18.00
Jeszcze ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam znośnie. Rude niesforne loki puszczone luzem, rurki, śmieszna bluzka i trampki. Chociaż nikt by się nigdy tak nie ubrał do klubu ja musiałam tak się ubrać w końcu nie idę tam potańczyć lecz pilnować loczka jak psa. Chociaż pies to złe określenie ale trafne. Westchnęłam ciężko, czeka mnie długa męcząca noc. Moje smętne myślenie przerwało natarczywe pukanie do drzwi. Zniecierpliwiona podeszłam do drzwi lekko je uchylając. Za drzwiami stał dziwnie pewny siebie Niall.
- Przyszedł twój stylista. – i nie czekając ba odpowiedź wtargnął do pokoju.
- Taaa nie potrzebuje cię – warknęłam i już miałam go złapać gdy popchnął mnie na kanapę i z krytycznym okiem spojrzał na mój strój.
- Wiesz co? Rozumiem, że wygląd nie jest najważniejszy ale to już przesada, nie uważasz? No bo spójrz na siebie? – powiedział jeszcze raz obdarzając mnie tym swoim głupim spojrzeniem. – Tak chcesz iść do klubu?
- Zamierzałam póki nie wtargnął tu jakiś idiota. – wstałam z kanapy ale on tylko pociągnął mnie za rękę przyprowadzając do łazienki. Próbowałam mu się wyrwać ale on mocno trzymał. Gdy byliśmy już w łazience puścił mnie i zakluczył drzwi. Zdenerwowana usiadłam na krawędzi wanny i patrzyłam na niego wyzywająco.
- Słodka jesteś jak się wściekasz. – uśmiechnął się takim uśmiechem od, którego nogi stają się jak z waty. Jakimś cudem oderwałam oczy od jego twarzy i przeniosłam je na ręce. O matko przydało by się coś z nimi zrobić.
- Tak z nimi też coś zrobimy. – powiedział Niall siadając koło mnie. Odruchowo się przesunęłam ale Niall przyciągnął mnie do siebie tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Jaki śliczne oczy. – powiedziałam i zaraz zawstydzona spłonęłam buraka. A on tylko się roześmiał. Zaraz jednak spoważniał.
-Domyślasz się dlaczego cię tu przyprowadziłem?
- Nie lubię zgadywać ale coś czuje, że to nie będzie nic dobrego. – Niall zaśmiał się ponuro.
- Mam nadzieję, że nie myślisz o mnie tak jak ja sobie przed chwilą pomyślałem, że tak o mnie myślisz? – spojrzałam na niego głupkowato.
- Dobra mniejsza o to… Jest ważniejsza sprawa. No bo wiesz ty dzisiaj idziesz z Harrym na tą dyskotekę i chciałem, żebyś wiedziała… eh… – zająkał się ale po chwili znowu ciągnął. – Harry jest taki jaki jest i go nie zmienisz ma własne… zasady  i on nadal będzie się ich trzymał więc nie radzę nawet próbować… - znowu się zająkał zlitowana końcu podsunęłam mu właściwe słowa.
- Nie mam się wtrącać w nie swoje sprawy, tak?
Niall pokiwał głową. A ja mu zawtórowałam tylko, że przecząco.
- Nie mogę ci tego obiecać. Proszę uwierz mi.
Blondasem gwałtownie wstał i z pewną wprawą powiedział:
- Och no trudno.. ale czas na stylistę – wymuszony uśmiech zakwitł na jego twarzy.
- No jasne jak mogłam zapomnieć? – zawtórowałam mu również wymuszonym uśmiechem. Choć ten uśmiech zawsze mnie denerwował na ustach Nialla był czymś ślicznym. No ale cóż mój stylista przecież nie może czekać.    

                                      ******************************** 
- Na serio muszę tak iść? - spytałam się kolejny raz patrząc na moje kłamliwe lustro.
- Po pierwsze wyglądasz świetnie. Po drugie moja reputacja strasznie ucierpi jeśli będziesz wyglądała jak mops. - powiedział lecz zaraz zamilkł widząc moje przeszywające spojrzenie. 
- Ok, ok jestem spokojny - burknął. Jeszcze raz spojrzałam w lustro. Wyglądałam dziwnie w niepasującym do mnie stroju http://urstyle.pl/styl/AGnes/stylizacja/tygrysek-8/ .  
No ale już trudno trzeba iść to trzeba. Westchnęłam ciężko i ruszyłam do drzwi ale zatrzymał mnie Niall.
- Magda czekaj chciałem ci coś jeszcze powiedzieć. - powiedział do mnie z pewnym błyskiem w oku. spojrzałam na niego pytająco a on w końcu powiedział niby, że obojętnym tonem.
- W środę jest dzień zakładów. Pewnie nie wiesz o co chodzi ale Harry obiecał, że ci to wyjaśni w samochodzie bo  teraz akurat nie mamy za dużo czasu a w samochodzie będzie go mnóstwo ale pamiętaj, że nie musisz przyjmować zakładów. Chociaż wtedy będziesz  tchórzem - zakończył szatańsko się uśmiechając.
- Jeszcze czego to sobie trochę poczekasz. - odwzajemniłam uśmiech po czym zbiegłam szybko na dół na czekającego na mnie tam loczka. uśmiechnął się i powiedział:
- Ooo nieźle. Specjalnie dla mnie?
- Nierób sobie nadziei, nie dla ciebie - odparłam beztrosko wsiadając do samochodu. Po chwili wskoczył też Harry.
- Zobaczymy jak powiesz po dzisiejszym wieczorze. - uśmiechnął się słodko. Odwzajemniłam uśmiech po czym ruszyliśmy. Chwile mijały w milczeniu, które po chwili przerwał Harry.
- Więc słyszałaś coś o dniu zakładów? - spytał się. Pokręciłam przecząco głową na co on zaczął mi tłumaczyć.
- To jest taki dzień, kiedy sprawdzamy wytrzymałość tych z którymi mieszkamy. No wiesz różni tacy. Ostatnio graliśmy w tą grę z ochroniarzem. Ale był ubaw. - uśmiechnął się do swoich wspomnień. - No ale teraz do gry dołączasz ty. Więc słuchaj uważnie dzień zakładów trwa w środę od chwili, gdy się obudziłaś do późnego wieczoru. Każdy z domowników ma prawo zadać innemu wyzwanie ten kto tego wyzwania nie przyjmie jest tchórzem i nie uczestniczy w tak zwanym dniu żartów. - mówił
- Ej zwolnij jaki znowu dzień żartów? - zgubiłam się.
- A co jestem dla ciebie za szybki? - uśmiechnął się szatańsko.- No ale mniejsza o to posłuchaj dalej to wszystko się wyjaśni. Ostatni, który wylosuje z numerów musi zadać ci zadanie, które jeśli nie wykonasz masz udawać, że jesteś jego dziewczyną do końca dnia żartów to jest do niedzieli. A jeśli wykonasz je to on zostanie twoim służącym również do niedzieli. Proste prawda? - uśmiechnął się.
- No powiedzmy a  ten dzień żartów? 
- To dzień, w którym wszyscy robimy sobie żarty kto się na nie nabierze przegrywa a kto będzie robił najwięcej żartów i nie da się nabrać, wygrywa - wytłumaczył spokojnie. 
-Oooo więc zapowiada się łatwiutkie zwycięstwo. - uśmiechnęłam się.
- Na to nie licz ale już jesteśmy na miejscu. - powiedział i rzeczywiście staliśmy przed niezbyt miło wyglądającym klubem.
- Boisz się? - uśmiechnął się złośliwie.
- Ja? Nigdy. - powiedziałam stanowczo wysiadając i zatrzaskując drzwiczki od samochody. No to pięknie chciałam samochód, mam kłopoty. Dokładnie po mojemu.  

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 4

Poniedziałek 9.00

- Dobra tu jest twój pokój - powiedział Niall popychając drzwi i wprowadzając mnie do ślicznego fioletowego pokoju. Jęknełam z zachwytu. Uwielbiałam fiolet a wiele rzeczy było tu w tym pięknym odcieniu.Łóżko z baldachimem nakryte fioletową narzutom. Uśmiechnęłam się i z rozbiegu wskoczyłam na nie ciągle się śmiejąc. Obok mnie wylądował Niall.
- To znaczy, że ci się podoba?
-Żartujesz sobie? To jest idealny pokój.
Wszystko było tu wspaniałe. Biurko w rogu na, którym leżał laptop również w śliczne fioletowe wzorki, puszysty dywan. Nagle coś przykuło mój wzrok.
- To dla mnie? Ten wielgachny telewizor jest mój?
- Nie, specjalnie dla krasnoludków zamówiłem. - zakpił sobie. Rzuciłam się na fioletową kanapę i zachęciłam również Nialla. Włączyłam i zaczęliśmy oglądać. Nie leciało nie ciekawego przynajmniej dla mnie, ale Niall znalazł coś dla siebie.
- Zostaw mi to, zostaw mi to. - zaczął prosić a ja z miną mordercy przełączyłam mu z kanału o gotowaniu na kanał o małpach. Spojrzałam na niego ale on odwrócił się do mnie plecami i powiedział:
- Nie lubię cie.
- Och blondasku mój przestań. - przysunęłam się do niego ale on uparcie wpatrywał się w dal. Zrezygnowana wstałam podeszłam do drzwi i je zamknęłam po czym szybko wskoczyłam za kanapę. Po chwili Niall obejrzał się i musiał stwierdzić, że mnie nie ma bo włączył spowrotem swój kanał. Czekałam tak jeszcze chwile po czym rzuciłam się na niego z dzikim okrzykiem.
- To tak sobie igramy? - powiedział po czym zaczął mnie gilgotać. Wylądowałam na dywanie i zaczęliśmy się turlać z śmiechem. Nie zauważyliśmy, gdy ktoś otworzył cicho drzwi.
- Rzygać się chcę tęczą. - mruknął Liam stając w drzwiach.
- Zazdrościsz - powiedziałam starając się wstać. Obrzuciłam ich spojrzeniem i powiedziałam:
- A teraz wynocha z mojego pokoju.
Popchnęłam ich w stronę drzwi zamykając je im przed nosem.
- Teraz to już jest twój tak? Dzięki, że mi podziękowałaś i wiesz co ci jeszcze powiem.... - krzyknął Niall ale już go nie słyszałam,  podchodziłam zafascynowana do okna. Usiadłam na parapecie i spojrzałam w dal. Posiadali oni naprawdę śliczny ogród . Zielona bujna trawa, mała Fontana z aniołkami, żwirowa ścieżka prowadząca między drzewa, pięknie tu było. Nagle zobaczyłam, że po trawie w stronę drzew zmierza Harry. Jestem ciekawska to fakt wię coś zmuszało mnie do śledzenia go. Do drzwi i na dół prowadzi długa droga ale jest jeszcze jedna i szybsza droga....
Do jej okna dochodziła długa rozłożysta gałąź. Była on w miarę mocna ale nie będzie podparcia dla nóg. No cóż trudno, przynajmniej nie włożyłam dziś sukienki. Sięgnęłam i badałam przez chwilkę jej wytrzymałość. Powinnam nie spaść.Długie zgrabne nogi zawisły w powietrzu.  Zaczęłam  wspinać się dalej po chwili stanęłam na gałęzi i zaczęłam schodzić w dół. Serce biło jak oszalałe a nagi były jak z waty. Nie ma co się dziwić 2 piętro to jednak coś. Moje trampki dotknęły ziemi. Odetchnęłam i zaczęłam iść obojętnie w stronę drzew. Zobaczyłam ławkę a po chwili usłyszałam rozmowę Hazzy.
- To masz towar czy nie?
- Wyluzuj Styles bo ci się loczki wyprostują. Mam to spotkajmy się dzisiaj w klubie tam gdzie zwykle. No wiesz.... znajdź sobie kogoś i bądź tam o 20.00. Przynieś tylko forsę. W zaułku koło kosza na śmieci. Sorki mam ty kogoś kim muszę się zająć. No choć tu kiciu.
Harry zakończył rozmowę z niesmakiem. Wycofałam się szybko na ścieżkę i po chwili udawałam, że jakby nigdy nic spaceruje sobie po ich posiadłości.
- Co ty tu robisz? - zapytał może zbyt natarczywie Styles.
- A nic spaceruje, ślicznie tu. - uśmiechnęłam się najbardziej słodko jak umiałam.
- Nie szczerz się tak bo ci tak zostanie. - burknął. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w stronę domu ale za sobą usłyszałam kroki Hazzy.
- Ej czekaj mam propozycje nie do odrzucenia. - uśmiechnął się słodko. Przystanęłam na chwilę.
- Nie szczerz się tak bo ci tak zostanie. - zakpiłam sobie i ruszyłam dalej.
- No weź chyba nie odpuścisz impry z loczkiem co?
- Hmmm, sorki ale mam o was nagrać film a do tego potrzebny mi jest materiał, który mogę zdobyć spędzając z wami czas a nie latać po imprezach. Więc nie. - Odparłam opierając się o dom i patrząc na niego wyzywająco. On przybliżył się do mnie blisko. Za blisko. Mój umysł krzyczał ,,WIEJ" ale inna część chciała poeksperymentować. Przybrał uwodzicielską pozę i oparł ręce koło mojej głowy i spojrzał mi w oczy. Jakie on miał oczy. Śliczne zielone tęczówki, zahipnotyzowana patrzyłam w jego śliczne oczy i te loki.
Nie, nie mogę mam chłopaka ale tu nie o niego chodzi. Nauczyłam się nie ufać ludziom. Nie mogę, po prostu nie mogę. Przed oczami stanęły jej te wszystkie osoby, które ją zraniły tak boleśnie. Wszyscy ci, którzy udawali jej przyjaciół. Wiernych przyjaciół, choć tak naprawdę byli wszystkimi tymi co ją obgadywali, byli tymi, których zaobserwowała wśród innych. Niby twoi przyjaciele, znajomi a przy pierwszej wolnej okazji stawali się wrogami. Niewiele osób mogło liczyć u niej na miano dobrego kolegi a najmniejsza na miano przyjaciół. Nie mogła Harremu  zaufać ale musiała go chronić za wszelka cenę a z rozmowy wynikało, że ta cena niedługo nadejdzie.
- Masz jedną szanse - powiedziałam
- Jasne ruda chyba, że wolisz kotku - zaczął swój podryw
- Mam chłopaka - spojrzałam na niego z ukosa.
- OJ tam, oj tam będziesz tylko trudniejsza - puścił oczko.

***************************

- Magda, otwieraj te drzwi bo jak słowo daje zaraz je wywalę i pamiętaj mam zakładnika!!! Jeśli masz tam zapasy żywnościowe on je wytropi!!! - krzyczał i tłukł pięściami w drzwi Liam. Rozbawiona przystanęłam i patrzyłam na to komicznie.
- Ej a może ona utopiła się w wanie - zaczął Niall
- Skoro tak to od razu zabiorę jej tą wannę - mruknął.
- O nie wara z łapskami od mojej wanny - wtargnęłam do ich rozmowy.
- O..O...O..O.. Magda jak wyszłaś z pokoju? - zdziwił się Niall
- O cholera - mruknęłam i wyszłam na dwór odganiając ciekawskiego Nialla. Po chwili byłam w swoim pokoju i ległam się na kanapę. Ktoś cicho zapukał do drzwi.
-Pamiętaj o dzisiejszym wieczorze i przygotuj się jakoś no wiesz... seksownie - szepnął loczek po czym nie czekając na odpowiedź odszedł. Coraz bardziej żałowałam swojej decyzji ale cóż nie puszcze go samego. Trzeba zacząć się przygotowywać.

niedziela, 11 listopada 2012

Rodział 3

- Dobra spokój, bądź naturalna, bądź naturalna... - powtarzałam w kółko, nie ma co się dziwić od tego wahała się decyzja o mój samochód. Właśnie szykowałam się na to wyjątkowe spotkanie. Loki czy może kok? Sama już nie wiem. Co im się podoba? Oficjalnie czy na luzie? Z decyzji wybawiło mnie pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam a w drzwiach stał mój boski Adam.
- Hejka kotku - powiedział i przywarł do mnie swoimi namiętnymi ustami.
- A to za co? - wymruczałam.
- Żebyś o mnie zawsze pamiętała, bo wiesz 5 chłopaków. Jeden z loczkami, które dobrze wiem, że cię kręcą. Nie wiem co mam myśleć.
- Och nie smuć tak się. To tu tu jesteś alfa wiem, że ja na Ciebie nie zasługuje pewnie to ty mnie rzucisz a nie ja ciebie ale... - przerwał mi pocałunkiem
- Nawet tego nie dokańczaj - mruknął.
- Och no dobrze - uśmiechnęłam się  słodko. - Ale musisz mi pomóc w dobraniu stroju - powiedziałam.
- Och kobiety - przewrócił oczami.
- Bez nas by wam czegoś brakowało - zakpiłam sobie i ruszyłam na górę a mój zwierz za mna.

Parę uderzeń serca później...

-Dobra wchodzimy jak ninja - zażartował Adaś.
- Ty pokażesz jak to się robi a ja to powtórzę - pokazałam mu język. On zaczął się śmiesznie poruszać a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem i podeszłam do niego już normalnym krokiem.
-  Ej miałaś... - zaczął z skargą w głosie ale przerwał, gdyż go pocałowałam.
- Ok to mi się podoba. - staliśmy tak przez chwilę w swoich objęciach ale musieliśmy wrócić na ziemię.
- Przepraszam gołąbeczki przepuścicie nas? - usłyszałam głos i zmieszana odsunęłam się od Adama.
- Sorki. - powiedziałam. Nagle dotarło do mnie z kim gadam. Oczywiście byli to chłopaki z One Direction. Uśmiechnęłam się przepraszająco i ich wpuściłam  po czym ruszyłam za nimi. Byliśmy w pięknie wystrojonej i ekskluzywnej kawiarni. Usiadłam obok Nialla a obok mnie Adam. Wzięłam jego rękę i uścisnęłam dodając sobie tym samym odwagi a on pocałował mnie w policzek.  
- Więc ty jesteś Magda, ty jej chłopak Adam, twój kumpel David, Ewa i Wiki? - spytał się myląc Wiki i Ewe.
- To Wiki a to Ewa. - poprawiłam się i uśmiechnęłam się uroczo. Wiki zaczęła rozmawiać nieśmiało z Zaynem a mnie zagadał Niall.
- Ile masz lat? - spytał się.
-18 a ty?
- 19. - Uśmiechnął się z wyższością
- Wiek o niczym nie świadczy.
- No ja nie wiem, ja uważam że o czymś musi świadczyć
- Mylisz się. - już chciałam mu opowiedzieć o moich poglądach gdy usłyszałam słowa Davida.
- Śliczne loki. Naturalne czy sam sobie kręcisz?
- David zamknij się on nie jest w twoim typie. - kopnęłam go pod stołem  na co on zasyczał.
- Taaa bo jest w twoim co? Ty po prostu uwielbiasz loki. - zakpił sobie na co ja spaliłam buraka a Harry zaczął uważniej mi się przyglądać.
- Uważaj Harry bo on też uwielbia loki i nie tylko jest gejem - powiedziałam z urazą w głosie. Harry spojrzał już inaczej na Davida już nie z obojętnością ale z czyś innym... z ciekawością.
- Witam dzieciaki. - zabrzmiał mi głos nad uchem. Obróciłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę za mną w garniturze. Pewnie ich menadżer. Obróciłam się do stołu i spotkałam natarczywe spojrzenie Harrego, zmusiłam się, żeby odwrócić wzrok od jego ślicznym zielonych, hipnotyzujących oczu. Trudno będzie nie zdradzić Adama.
- Więc tak zamów sobie coś szybko i udamy się do innego pokoju porozmawiać o pewnych sprawach. Ale nie przy chłopakach. - spojrzał znacząco na "niewinnych" i grzecznych chłopców. Uśmiechnęłam się
i udałam się z nim do oddalonego jak najbardziej stolika.
- Więc dobrze powiedz mi po co zgłosiłaś się do konkursu? - spytał się wyjmując papiery z teczki.
- Chcę zarobić na samochód. - nie chciałam skłamać bo nie było po co a kasa była mi pilnie potrzebna.
-Samochód tak? No cóż nie obiecuje grubej forsy ale sypnę grosikiem lub dwa. Przejdźmy do sedna sprawy. Ten konkurs polegał na wypromowaniu chłopaków i również  na znalezieniu osoby do nakręcenia ich codziennego życia, tylko bez szaleństw materiał musi być  pozytywny. Nie chciałam zamówić jakiegoś super producenta, gdyż wiadomo za kasę może te mniej przyjemne scenki ukazać. - powiedział szeleszcząc kartkami.
- Z tego co tu widzę jesteś idealna. Wiesz o co mi chodzi. - uśmiechnął się przyjaźnie - Skończyłaś kurs karate, znasz wiele technik obrony, potrafisz świetnie kłamać jesteś śliczna no i masz chłopaka a to jest pozytywne - uśmiechnął się
- A co ma chłopak do pracy? - zdziwiłam się
- Hmmm to, że media nie będą się tak czepiać. No wiesz miłość dzięki konkursowi i takie tam. A to, że jesteś śliczna to po prostu fakt.
- Okej rozumiem. Czy mam coś podpisać, przepisać lub napisać?
- Właściwie tak podpisz się imieniem i nazwiskiem - podsunął jej kartkę. Omiotłam ją wzrokiem i podpisałam zadowolona z jej treści.
- Więc pasuje? Śliczna, bystra  i waleczna. No, no, no trafiła mi się sztuka. - zaśmiał się ale po chwili spoważniał.
- Jest jeszcze mnie oficjalna część umowy a raczej prośba. - spojrzał na mnie poważnie.
- Jaka?
- Może i chłopcy nie są już dziećmi, które wymagają przewijania pieluch i pilnowania ale... trzeba pilnować, żeby nie zrobili niczego głupiego. Rozumiesz? Brak tatusiów, którzy po powrocie chłopaków do domu mówią ,,chuchnij".- Uśmiechnął się. - To jest moja prośba, żebyś była ich nieplanowanym i super ochroniarzem. No wiesz jak idą do klubu idź z nimi. Jak na zakupy to z nimi. Pamiętaj, żeby w szczególności pilnować Harrego. Nie jest już dzieckiem ale jest najmłodszy. Po prostu pilnuj, żeby nie zrobili nic sobie, innym ale pamiętaj też, że po pijaku mogą coś zrobić tobie. - powiedział . Przez chwilę siedziałam rozmyślając jego słowa.
- Dobrze rozumiem będę ich pilnować a to oznacza, że jak idą do klubu to nie mogę zbyt dużo pić. Jeden pijak to kłopoty. Dwóch pijaków to katastrofa.
Wstaliśmy i udaliśmy się do stołu . Moje bobaski się wygłupiały z One Direction. Podeszłam wiedząc, że zachodzą radykalne zmiany.


niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 2

 Środa
Po pięknie zakończonym kręceniu ostatecznie wysłaliśmy nasz filmik. Ostatnie kliknięcie i mój pokój rozbrzmiał pełen oklasków i wiwatów. Adam przytulił mnie mocno i długo pocałował. Trwało by to dłużej, gdyby pewien miły chłopak o imieniu David nie zaczął się wygłupiać:
- Och Adam, och Adam - zaczął nam dokuczać.
- A weź się zamknij - walnęłam go poduszką.
- Ach więc to tak - powiedział po czym zaczęła się wielka  bitwa na poduszki. Ostatecznie wylądowałam na Davidzie a Adam okładał go poduszką.
-Podaje się, podaję się!!!
- Ha jesteśmy boscy - zaśmiałam się. Po ogarnięciu pokoju zeszliśmy na dół i zrobiłam wszystkim coś zimnego do picia i dałam każdemu babeczkę. Zasiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać mój ulubiony film  ,,Asterix i Obelix".
- Nigdy z tego nie wyrośniesz? - zamruczał mi na ucho Adam
- Tak i z tego też - pocałowałam go czule. Reszta dnia minęła nam na siedzeniu przed telewizorem.

2 dni później

Siedziałam właśnie z Adamem na kanapie i oglądaliśmy film, kiedy zabrzęczała moja komórka odebrałam smsa o normalnej treści ,,Brawo wygrałaś w naszym konkursie odbierz swoje BMW "
- Kto to?
- A nikt.Właśnie wygrałam już trzecie BMW w tym tygodniu- uśmiechnęłam się. Chłopak już się do mnie zbliżał z zamiarem pocałowania mnie, gdy przyszedł kolejny esemes. Adam odetchnął ciężko a ja zobaczyłam o co chodzi ,,Razem ze swoim zespołem wygrałeś/wygrałaś w naszym konkursie na najlepszy teledysk! Gratulacje. One Direction"
- Kolejne BMW? -
- Nie, ale ci nie powiem - powiedziałam chytrze - ale możesz to spróbować przeczytać.
- Sama tego chciałaś - powiedział po czym ruszył do gilgotkowego ataku. Po chwili miał telefon w ręce i czytał jego treść.
- Kochanie jesteś wspaniała.
- Wiem - wyszczerzyłam się po czym wysłałam to jeszcze do naszej paczki.Po chwili odezwała się wiadomość ,, Będziemy w niedziele o 12.00". 
- To na czym skończyliśmy? - zapytałam się a Adam się przysunął bliżej mnie...

Niedziela 12.00

-Hejka - przywitałam się z wszystkimi i usiadłam.
- Dobra a teraz opowiadaj - zażądała Wiki
- A o co ci chodzi? - udawałam głupią
- Wiesz o co Madziu, wiesz o co... - powiedział akcentując słowo ,,Madziu"
- Dobra tylko tak do mnie nie mów, wiesz, że tego nie lubie - udałam obrażoną. Po chwili wszystko im opowiedziałam z szczegółami, gdy nagle zadzwonił telefon i to nie od byle kogo lecz od dobrze znanego mi od niedawna numeru.
- Halo?
- Dzień Dobry. Czy to pani wygrała w naszym konkursie?
- Tak to ja.
- Czy moglibyśmy się umówić z panią na rozmowę i wszystko ustalić?
- Dobrze a gdzie i kiedy?
- Dzisiaj o godzinie 16.00 na obiedzie. Pasuje pani?
- Dobrze.
- Świetnie najpierw rozmowa a później pojedziemy by porozmawiać w bardziej komfortowym miejscu. Może być studio?
- Może. A czy mogę zabrać osoby, które wspólnie ze mną pracowały przy kręceni tego ważnego dla mnie teledysku. Jest ich 4 razem za mną 5. - starałam się nabrać głosu poważne brzmienie. Moi przyjaciele zaczęli się śmiać na co ja przybrałam surowy wyraz twarzy.
- Ta jasne - powiedział inny całkiem miły głos. Po ogólnej rozmowie rozłączyłam się i krzyknełam:
- Kupie sobie samochód!!! - i zaczęłam tańczyć jak wariatka a reszt moich świrniętych przyjaciół dołączyła do nas tańcząc razem za mną.

sobota, 3 listopada 2012

Rodział 1

 Sobota 10.00
Weszłam na kompa tylko i wyłącznie z nudów. Nudziło mi się strasznie. Ziewnęłam i zabrałam się za kompletnie tandetne przeglądanie stron. Wyglądałam jak upiór, rude loki, niewyspane oczy i piżama dopełniała całego strasznego wyglądu. Szperałam po necie , gdyż szukałam zajęcia na wakacje. Zbierałam na nowy samochód więc chciałam uczestniczyć w wielu konkursach reżyserskich oraz powiązać to jeszcze z moją grą na altówce. Grałam bo lubiłam, grałam dla innych kształtując w  sobie pewną odwagę, żeby grać lub śpiewać dla innych dając z siebie więcej niż bym mogła stojąc jak słup z wielkimi oczodołami. Nagle moje oczy przyciągnęła pewna imponująca notatka.
                 
              Hejka, kojarzycie One Direction? Właśnie organizujemy konkurs!!! Szukamy dziewczyny o super potencjale reżyserskim. Warunek konkursu jest banalny. Wyreżyseruj jedną z naszych piosenek i przyślij nam nagranie. Musicie mieć 17, 18, 19 lub 20 lat, żeby w tym konkursie uczestniczyć! Szukamy ,,świeżej krwi" z niesamowitymi pomysłami na wszystko!!! Tylko bez przesady...

Może  nie kojarzę zespołu ale piosenki owszem. Wystarczy tylko zebrać małą paczkę i po sprawie. Przeczytałam jeszcze ostatnie linijki konkursu. Niestety jedynie główny reżyser mógł jechać z chłopakami na trasę koncertową. Trudno może ja pojadę może nie to zależy... Mnie to nie obchodziło, chodziło tylko i  wyłącznie o kasę. Materialistka ze mnie ale no cóż... chodzę twardo po ziemi a nie bujam w obłokach. Wyciągnęłam swój telefon i napisałam do mojej skromnej paczki: ,, Mam newsa natychmiast na komputer!" Urodzona ze mnie przywódczyni nie ma co. Po chwili ujrzałam twarz zaspanego Adama, mojego chłopaka.
- Hejka kotku, co tak wcześnie mnie wezwałaś - uśmiechnął się słabo. Widać, ze wczoraj nieźle zabalował.
- Oj słonko już dziesiąta. A ja myślałam, że dzisiaj coś razem porobimy -udałam zawiedzioną minkę.
- Ta jasne tylko...
- Czejka wszystkim moje pyreczki - przerwała nam rozmowę Wiki.
- Hej - odpowiedzieliśmy po czym zmęczony Adam padł głową na klawiaturę.
- A temu co? Wiem, że na rano wyglądam jak z zaświatów, ale bez jaj - powiedziała zdezorientowana.
- To wszystko po wczorajszej imprezie - powiedziałam śmiejąc się. - Ale ty rzeczywiście wyglądasz strasznie - zaczęłam  śmiać sie jak opentana.
- Taki z ciebie typ to ci nie powiem to co chciałam ci powiedzieć - powiedziała robiąc focha i wytykając mi swój język.
- To ja ci też nie powiem to co chciałam powiedzieć  - powiedziałam robiąc focha.
- To ja wam też nie powiem - powiedział dołączając się do rozmowy David i też zrobił coś na kształt focha ale z tego już nie mogłam po prostu pękałam ze śmiechu.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć kocie - powiedziałam ledwo co powstrzymując śmiech.
- Kto jest twoim kotem? - zdezorientowany Adam czujnie się rozejrzał - Aaaaa ten gej.
- No ja, problem?
- Później się pobijecie o Magdę tygryski - powiedziała pojawiająca na na ekraniku Ewa.
- Dobra do rzeczy. Co ta za strasznie pilna wiadomość, która zmusiła mnie do opuszczenie mego łóżka o tak wczesnej porze? - spytał się Adam. Opowiedziałam im wszystkim o konkursie i o moich oczekiwaniach względem ich.
- Zastanowię się i ci odpisze - powiedział wyłączając się Adam.
- A wy? Proszęęęęęę - zaczęłam ich błagać
- Ok - powiedzieli Ewa i David i wylogowali się została tylko Wiki
- Bardzo mi się podoba ten pomysł  genialny wchodzę w to -powiedziała i wylogowała się szybko.
Dobra więc na moją paczkę zawsze mogę liczyć teraz tylko to jakoś zorganizować. Hmmmm pomysł kiełkuje. Powrotnym  weszłam pod pierzynę i zasnęłam myśląc o tym jak to ma wyglądać. Napisałam jeszcze do znajomych ,,Dzisiaj w naszym barze o 13.00 PAMIĘTAJCIE", po czym zasnęłam z telefonem w ręce.