niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 8




 Moja głowa pulsowała bólem. Przez lekko uchylone oczy widziałam zamazany świat. Wspomnienia
przypływały wolno i leniwie a ja zaczęłam sobie coraz więcej przypominać. Nagle przypomniałam sobie wszystko. Dilera, Davida i Harrego. Otworzyłam szerzej oczy i podniosłam się gwałtownie lecz zaraz tego pożałowałam, gdyż wywołało to tylko kolejną fale bólu. Opadłam na poduszkę zamykając oczy. 
- Ej spokojnie, spokojnie zaraz zawołam pielęgniarkę, która da ci coś na ból. - usłyszałam ciepły uspakajający głos Nialla. Po chwili ktoś wyszedł z pomieszczenia z cichym szelestem. Z silną wolą próbowałam otworzyć oczy lecz moje próby przyniosły tylko kolejne fale bólu. Zrezygnowana przestałam próbować i czekałam na pomoc pielęgniarki. Na szczęście kochany Niall wrócił po chwili z pielęgniarką.
- Dzień dobry pani. - powiedziała pielęgniarka i zanim odpowiedziałam podeszła do mnie sprawnym krokiem i chwyciła moje prawe ramię. - proszę się odprężyć poczuje pani lekkie ukłucie w ramię i po wszystkim. - z tymi słowami wbiła mi coś w ramię a Niall trzymał mnie za rękę. Po skończeniu tego całego zabiegu pielęgniarka wyszła bez słowa, ale Niall nadal trzymał mnie za rękę.
- Martwiłem się o ciebie - szepnął na co ja uśmiechnęłam się
- Znasz mnie dopiero 1 dzień a już się o mnie martwiłeś? - zachichotałam a Niall tylko spojrzał na mnie tymi swoimi oczami. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, czułam jego oddech na mojej twarzy, ale w takie chwilę często kończą  się nie wypałem tak jak ta. Usłyszałam na korytarzu szybkie bieg po czym do pokoju wpadła zdyszana Ewa. Widząc blondaska nie zawahała się tylko go odepchnęła na krzesło i natychmiast też usiadła koło mnie patrząc tymi swoimi dużymi oczami.
- Spadaj wariatko - próbowałam ją odepchnąć.
- A więc to tak się wita przyjaciół? - zezłościła się
- Nie ale usiadłaś mi na nodze.- powiedziałam mocną ją przytulając a ból głowy jakby kompletnie zniknął. Zezłoszczony Niall wstał podszedł do drzwi i zaczął wymachiwać rękami pokazując, że Ewa jest kompletną wariatką. Uśmiechnęłam się a Ewa to zauważyła i się odwróciła.
- Chyba powinieneś już iść - warknęła nieprzyjemnie na no Niall osłupiał.
- Ej nie krzycz na mojego blondaska. - powiedziałam zachęcając Nialla, żeby podszedł. - on mnie przecież uratował. - przytuliłam go mocno i cmoknęłam w policzek na co on pokazał Ewie język.
- To  nie ten bałwan zabrał cię do klubu? - kompletnie osłupiała Ewa patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Nie, to jest mój supermen.
- To, który to?
- Obawiam się, że zaraz go spotkasz. - powiedział Niall patrząc z obawą na powoli otwierające się drzwi.Po chwili wysunęła się z nich lokowana głowa.
- Mogę wejść? - spytał się patrząc znacząco na Ewa i Nialla, gdyż mojego wzroku unikał.
- My już pójdziemy. - powiedział Niall wstając i biorąc Ewa za rękę po czym opuścili pokój. Harry nadal nie patrząc mi w oczy powoli podszedł do mnie i usiadł na skraju łóżka. Między nami zapanowała niezręczna cisza. Westchnęłam głośno i usiadłam blisko loczka.
- O co chodzi? - zapytałam się.
- Chciałem spytać jak się czujesz nic więcej. - powiedział nagle bardzo zainteresowany widokiem za oknem.
- Tylko to? - spytałam się a on pokiwał twierdząco głową. - Tylko to ,tak? Zabrałeś mnie do klubu, gdzie miałeś spotkać się z dilerem, który chciał nie wiadomo co ze mną zrobić i masz mi do powiedzenia tylko to! To taki jest ten wielki Harry Styles. Wielkie dziecko, który boi się o własny zad, tak?! - krzyczałam na Harrego jak opętana a on tylko patrzył w ziemię. - Rozumiem nawet teraz się boisz bo co? Boisz się, że wyjawię twój durny sekret? Nie, ja tak nie zrobię nie jestem tobą! - ostatnie zdanie wykrzyknęłam mu prosto w twarz. Wtedy to Harry pierwszy raz na mnie spojrzał tymi swoimi zielonymi oczami, w których teraz czaiła się tylko nie pohamowana wściekłość.
-  A uważasz, że ty jesteś lepsza, co? Jakaś mała smarkula będzie mi mówiła co mam robić, tak?! Znalazła się taka co ma mnie bronić. - wrzeszczał tak jak ja Harry.
- Ja chciałam cię tylko chronić, nie rozumiesz tego?!
- Rozumiem tylko to, że menadżer kolejny raz się pomylił zatrudniając cię, bo wiesz co wasze wykonanie piosenki było słabe a teledysk jeszcze gorszy. Nie wiem po co cię zatrudnił. Jesteś jeszcze gorsza niż śpiewasz. - powiedział starając się być spokojny czego mi stanowczo brakowała. Oczy napełniły się łzami, ale zacisnęłam zęby i warknęłam:
- Uważasz, że źle śpiewam posłuchaj tego:

Nawet nie znasz mnie a oceniać chcesz
Jak to jest
Nie rozumiesz, że to sprawia ból
A to przecież tylko kilka słów
NIe obchodzi Cię, to że ranisz mnie
Jak to jest
Pozwól mi być tym kim chce
  

Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw.! Nie

Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być 
Nadszedł czas by mówić nie! Nie

   






Jego twarz zmieniła wyraz nagle zobaczyłam w niej zrozumienie i podziw. Co myślał, że dziewczyna z Polski nie umie śpiewać? Że ten co mieszka w jakiejś wsi jest skazany na marny głosik? Jeśli tak to się pomylił. Ale dlaczego zrozumienie? Nagle do niego dotarło, że mnie zraniła? Dotarło ale za późno. Łzy płynęły po mojej twarzy a ja dalej śpiewałam uparcie zaczynając drugą zwrotkę, nawet nie zauważając kiedy za mną stworzył się tłum gapiów stworzonych z One Direction i mojej przyjaciółki.
 
Niszczyć łatwo trudniej wszystko znieść
Gorzkie chwile dają jednak sens
Dzięki tobie już wiem, nie pokona mnie, Twoje zło
Teraz kiedy siłę w sobie mam
Teraz kiedy los mi tworzę ja
Juz Wyrzucam gniew i oddalam lęk..
Wierzę że.. Nadszedł czas by mówić nie

Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw! Nie

Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być 

 Nadszedł czas by mówić nie Nie
Czasem każdy dzień przynosi lęk
Nie obchodzi Cię że ranisz mnie..

Pozwól mi być tym kim chcę..
Mam dość niemów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie (Nie)

Mam już dość tych kłamstw
Mam już dość tych okrutnych kłamstw


Kiedy skończyłam Harry patrzył na mnie jak na trzy głową krowę a moja przyjaciółka podeszła do niego strzeliła mu liścia i dała mu kartkę z napisem:
Gosia Andrzejewicz - ,,Pozwól żyć" .
Wiedziała, że loczek zrozumiał z tego tyle, że równie dobrze mogła bym mówić po chińsku, gdyż śpiewałam po polsku. Ewa podeszła do mnie i dała mi ubrania.
- Choć pójdziemy cię przebrać. - otoczyła mnie ramieniem i wyszłyśmy. Ocierała mi zły, które płynęły nieprzerwanie po mojej twarzy. W duchu przeklinałam się za ta, że się pobeczałam, ale taka już jestem trudno...
#Oczami Nialla#
Siedzieliśmy z Ewą i chłopakami słuchając od jakiegoś czasu wrzeszczących na siebie Magdę i Harrego. Parę razy próbowałem tam pójść, ale Ewa skutecznie mnie zatrzymywała. Ale Ewa usłyszała nagle jak Harry  przezywa Magdę i natychmiast ruszyła do pokoju Madzi. Tym razem to ja próbowałem ją zatrzymać, ale ona tylko niedbale mnie odepchnęła i już była w jej pokoju. Wbiegłem za nią i moim oczom ukazał się raczej niecodzienny widok. Magda patrzyła na Harrego wzrokiem pełnym łez i śpiewała nieznaną mi piosenkę w nieznanym mi języku a Harry patrzył na nią z podziwem. Nie ma co się dziwić dziewczyna ma głos. Ewa wzięła długopis i kartkę ze stolika i napisała coś na niej. Gdy Madzia skończyła śpiewać Ewa podeszła do nich walnęła loczkowi z liścia i dała mu kartkę. Po czym powiedziała coś do Magdy i wyszły. Louis pierwszy podszedł do Harrego przytulając go. Patrzyłem na to wszystko oniemiały a nagle loczek spojrzał na mnie i powiedział:
- Niall proszę przeproś ją od mnie. Ona mnie nie posłucha, proszę - poprosił a ja zrezygnowany ruszyłem za dziewczynami.

_____________________________

8 rozdział :) strasznie się cieszę ale postanowiłam sobie coś.
Chciałam znać waszą opinie więc na stronie jest ankieta więc proszę was o zdecydowanie o niej.
Jeśli więcej będzie na nie - kończę z pisaniem i uznaje swoje beztalencie.
Jeśli nic nie będzie też kończe z pisaniem.
Jeśli większość będzie na tak to to wszystko przemyśle ale nie jestem pewna bo uważam, że niezbyt wam się podoba moje opowiadanie bo żadnych komentarzy a ni nic. Jedynie wiem to z tego, że wzrasta liczba wyświetleń.
Czas do 23.12

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 7

Oczami Nialla

- Kurde, gdzie on jest? - szeptałem do siebie gorączkowo szukając Harrego w gęstym tłumie tańczących, spoconych ludzi.
- Może już poszedł się z tym dilerem spotkać ?- podsunął pomysł Liam.
- Ta jasne jaki ze mnie idiota. - powiedziałem i zacząłem się rozglądać za jakimiś drzwiami. Ludzie, ludzie i ludzie nigdzie wyjścia z tego cholernego piekła. Nagle jak wybawienie poczułem chłodny powiew w policzek. Natychmiast zacząłem iść w tamtą stronę przebijając się przez tłum, o mało nie zgubiłem chłopaków, którzy ledwo co za mną nadążali. Ale o ni, nie wiedzieli. Nie wiedzieli co może spotkać Harrego jak przedawkuje. Miałem kiedyś kolegę, miałem. Niestety przedawkował.
Była wtedy impreza. O tak wielka gorąca impra. Wszyscy spotkali się u niego w domu. Gorące laski, wódka, narkotyki. Połowa ludzi była wtedy pijana łącznie z nim. Rudy wskoczył na stół i zaczął machać zebranym opakowaniem z jakimiś niebieskimi tabletkami. Ludzie krzyczeli i wiwatowali.
- Wiecie co? Ta imprezka będzie jeszcze lepsza z tymi tableteczkami. - zaśmiał się szaleńczo. Zacząłem gorączkowo myśleć. Nagle mnie olśniło. Przecież wódka i narkotyki to sposób na śmierć. Podbiegłem do niego i krzyknąłem:
- Rudy ty matole zostaw to, to cię zabije. Słyszysz?!
Ale on tylko podle się zaśmiał i całą saszetkę wsypał sobie do ust. Rzuciłem się wtedy na niego on nie mógł tego połknąć. Po prostu nie mógł. Gdy uderzył o ziemie jego tabletki były już połknięte. Tłum zaczął klaskać i wiwatować, ale zaraz zamarł. Rudy zaczął się trząść a białka wyszły mu na wierzch . Przestraszyłem się. Cały rozdygotany wybiegłem z mieszkania a ze mną kumpel. On nie wybiegł, żeby pomóc rudemu tak jak ja. On chciał mieć alibi, które ja mu mogłem zapewnić. Pobiegłem do najbliższej budki telefonicznej i zadzwoniłem na pogotowie. Po telefonie uciekłem z kumplem do parku. Usiadłem na najbliższej ławce i się rozpłakałem. Jak dziecko, jak małe nieporadne dziecko, które nie wie co ma zrobić. Miałem do tego prawo. Tak jak każdy inny. Po godzinie wróciłem do domu. Powiedziałem rodzicom, że byłem z kumplem na mieście. Karetka na miejsce zdarzenia przyjechała tylko po to, żeby stwierdzić rzecz oczywistą. Zgon. Znaleźli tam tylko parę pijaków, którzy nie mogli im nic powiedzieć o tym zdarzeniu, gdyż nic nie pamiętali.
Bałem się tak jak teraz o Harrego.
Po chwili z chłopakami dostaliśmy się do drzwi. Muzyka zagłuszała dźwięki z zewnątrz ale mimo tego odważnie otworzyłem drzwi i... zamarłem. Harry szarpał się z dwoma dryblasami, kąpiąc i uderzając pięściami na przemian. Był cały zadrapany i ledwo się trzymał na nogach. Zaraz lecz zobaczyłem coś więcej. David, który był znajomym Magdy leżał nieprzytomny na ziemi. A Magda walczyła z innym gościem. Nagle jednym ruchem kopnęła go w twarz i z jego nosa poleciała krew a on ją uderzył pięścią w twarz.
- Magda? Puść ją. - krzyknąłem podbiegając do gościa i kopiąc go w twarz. Liam już dzwonił prawdopodobnie na policje i po karetkę a Louis i Zayn zajęli się dryblasami, którzy okładali Harrego.
Nagle Magda upadła na ziemie w kałuże krwi. Gościu, którego kopnąłem leżał na ziemi i się nie ruszał. Nie wiedziałem czy umarł czy był nieprzytomny. Nie obchodziło mnie to lecz nawet chciałem zadać mu większy ból, żeby wiedział jak się teraz czuję, ale teraz liczyła się tylko Magda.
- Niall zostaw ją goń jego. - krzyknął również zakrwawiony Zayn wskazując znikającego między kontrami dilera. Zacząłem biec. Nie obchodziło mnie teraz otoczenie. Biegłem jak szaleniec, którym w tej chwili byłem. Przeskakiwałem nad workami ze śmieciami, omijałem niektóre przeszkody, ale w większość wpadałem raniąc się boleśnie. Jednak nic nie trwa wiecznie, szczęście się do mnie uśmiechnęło. Diler potknął się o worek i upadł. Przygniotłem go do ziemi. Zacząłem krzyczeć:
- Co jej dałeś?!- potrząsałem nim jak marionetką. Ale on tylko się zaśmiał szaleńczo.
- A co mam Ci niby, że powiedzieć? Zapomnij o tym skarzą mnie na jeszcze więcej.
Uderzyłem go pięścią w twarz ale on nadal jak szaleniec się śmiał. Nagle napadł mnie szalony, lecz skuteczny pomysł. Cały czas go trzymając sięgnąłem do jego torby i zacząłem ją przeszukiwać. Było tam mnóstwo kolorowych opakowań bez etykietek ale z płynami. W końcu znalazłem to czego szukałem.
Błękitny płyn lekko falował się przy każdym ruchu. Był on podobny do tego co dał Magdzie. Wziąłem strzykawkę lekko wstrzykując płyn.
- Za chwilę trochę zaboli, ale mam też dobrą wiadomość jak powiesz co to jest lekarze szybko ci pomogą a jak nie to stanie się z tobą to co z Magdą. Jasne?! - krzyknąłem zadziwiony swoją stanowczością. Mężczyzna zaczął się szarpać co tylko potwierdziło moje myśli, że to jest ten płyn. Wbiłem mu igłę w ramię. Po czy pomogłem mu wstać i zabrałem go do reszty. Po chwili byłem na miejscu. Karetka na sygnale pakowałam Magdę do karetki wraz z Davidem. Chłopcy zauważyli, że wróciłem wraz z dilerem i natychmiast doskoczyli do mnie zadając jedno pytanie po drugim:
- Kto to jest? Dlaczego jest taki nieprzytomny? Co mu zrobiłeś?
- Dałem mu to co on Magdzie. - powiedziałem bez zająknięcia. Chłopacy patrzyli przez chwilę na mnie jak na szaleńca.
- Dalej ruszajmy w drogę. - powiedziałem do nich sprawnym krokiem wskakując do karetki a oni bez słowa weszli za mną.


*************************************************************************

7 rozdział :) mam nadzieje, że wam się spodobał i dacie komentarz. Postaram się w tym tygodniu dodać jeszcze jeden ale nie obiecuje.
Rozdziały będe od teraz dodawać w niedziele zawsze, a w inne dni jak będe miała napisane więcej.


Libster Award

 Najpierw wyjaśnienie dlaczego piszę to jeszcze raz, otóż wcześniej nie miałam czasu i chęci, żeby nominować inne blogi. Ale teraz czas się znalazł. :) Więc oto to:

 Zostałam nominowana do Libster Award :)
 Nominowała mnie:  http://onedirectionlife-opowiadanie.blogspot.com/
Osobiście bardzo polecam jej bloga :) jest on świetny. Wielkie brawa dla autorki.  :)


 Zasady:
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". - Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty sama nominujesz 11 blogów (informujesz autorkę, bądź autorka bloga o nominacji ) i zadajesz im 11 pytań. NIE MOŻESZ NOMINOWAĆ OSOBY, KTÓRA SIĘ NOMINOWAŁA

Pytania:
 1. Jak zaczęła sie twoja historia z 1D?
2. Co najbardziej lubisz u chłopaków?
3. Jakie hobby masz?
4. Twoje moto życiowe to...
5. Co nauczyli cie chłopcy?
6. W jakim filmie chciałabys zagrać?
7. Horrory vs. Romantycze?
8. Uwielbiany przez ciebie członek One Direction?
9. Dokończ: Gdybym miała tabletke na pięniądzę i miłość wybrałabym...
10. Gdyby koncert 1D byłby na drugim końcu Polski pojechałabys na niego?

Odpowiedzi:
1.Moja kuzynka kupiła sobie wielki plakat Nialla  więc się tym zainteresowałam i tak dalej się potoczyło :)
2. Dokładniej to nie jestem pewna, każdy ma w sobie coś wyjątkowego .
3. Uwielbiam śpiewać. :)
4. alleluja i do przodu... xD nie to nie to ale zawsze sobie mówię byle do przodu.
5. Nauczyli mnie, że warto starać się o to co się kocha. :)
6. Jakimś z wampirami.
7. Romantyczne nienawidzę horrorów.
8. Niall <3
9. miłość...
10. No nie wiem ogłuchnąć bym nie chciała xD i tak pewnie bym nic nie słyszała :( ale bardzo i tak chciałabym pojechać.

Nominowanie prze zemnie blogi to:

http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/
  http://myhistoryabout1d.blogspot.com/2012/11/rozdzia-5.html#comment-form

Moje  pytania:
1. Za co uwielbiacie One Direction?
2. Który z chłopców podoba ci się najbardziej i dlaczego?
3. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
4. Co byś zrobiła, gdybyś spotkała chłopaków na ulicy?
5. Czy masz rzeczy związane z  One Direction? Jeśli tak to co?
6. Czy znasz kogoś przypominającego wyglądem kogoś z One Direction?
7. Kto jest twoim faworytem u polskich piosenkarzy?
8. Twoja ulubiona polska i angielska piosenka?
9. Lubisz śpiewać?
10. Kim chciałaś by być w przyszłości?
11. Jakie prezenty chcesz od Mikołaja pod choinkę? :p


To wszystko zachęcam do komentowania mojego opowiadania. :)



niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 6

Od chwili, kiedy weszłam już chciałam wyjść. To nie był jakiś tam klub. O, nie. Był to opuszczony magazyn, który ktoś przerobił w sławny klub.To nie było miejsce dla takich jak ja, ale czego się nie robi dla forsy. Harry, który zapłacił już za wejściówki wziął mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie. Chciałam go odepchnąć ale on szepnął mi do ucha.
- Albo ja albo głodne zwierzęta.
Rozejrzałam się bacznie i niestety zobaczyłam to co powiedział Harry. Chłopacy stali pod ścianą pewnie obserwują dziewczyny, które tu wchodzą i wychodzą ale, które są same. No tak jasne jak zwierzęta czyhające na ofiarę. Jeden z chłopaków właśnie wypatrzył swoją zdobycz. Podszedł do dziewczyny ubranej w to:  http://urstyle.pl/styl/AGnes/stylizacja/niegrzecznie-6/ i zaczął jej coś szeptać na ucho po czym ruszyli głębiej w tłum. Ciaśniej przytuliłam się do Harrego. A on nie zareagował tylko zaczął się przepychać przez tłum w stronę parkietu. No niestety taki mój los jak mogłam się do tego zmusić? To miała być zwykła sprawa typu zobaczę co da się zrobić a nie jakieś tańce na parkiecie.Zaczęłam tańczyć z loczkiem i o nie, to z pewnością nie był zwykł, niewinny taniec. Lecz, gdy się skończył o dziwo chciałam więcej. Nie, skup się pora na prawdziwą adrenalinę, która zaczynała się od paru niewinnych słów:
- Harry muszę do toalety. - powiedziałam mu na ucho.
- Jesteś tego pewna? No bo wiesz nigdy nie wiadomo co cię tam może spotkać? - powiedział z udawaną troską choć tak naprawdę w jego oczach widać było ulgę. Przewróciłam oczami no bo jasne co może mnie spotkać w nielegalnym klubie, gdzie zażywa się wszystko i robi się wszystko. Mimowolnie kiwnęłam loczkowi głową i udałam się w stronę toalet, ale ktoś zatrzymał mnie tuż koło korytarza.Już chciałam powiedzieć Harremu, że jestem tego pewna, gdy dotarła do mnie pewna zaskakująca wiadomość... to nie jest Harry. Zdziwiona odepchnęłam gościa, ale on spowrotem podeszły i zapytał:
- Hejka mała, zatańczy... Magda?- spytał się kompletnie osłupiały na mój widok nieznajomy. Zmrużyłam oczy i przyjrzałam mu się dokładniej. Czekaj, czekaj przecież ja go znam to David.
- David a co ty tu robisz? - ucieszona rzuciłam mu się na szyje. W tym stroju wydawał się inny. Nierozpoznawalny. David widocznie zmieszany potarł nos.
- Pracuje tu. - wzruszył ramionami. - a ty?
Nagle jak piorun przypomniałam sobie po co właściwie tu przyszłam.
- David jesteś tu pracownikiem, więc mi pomożesz Harry ma kłopoty. Umówił się w zaułku z jakimś dilerem i ja niewiem co mam teraz robić, pomóż mi. - powiedziałam błagalnym tonem. David chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku a ja dałam mu się prowadzić. Po paru uderzeniach serca dotarliśmy do tylnich wyjść z klubu. Chłopak otworzył drzwi i wyszliśmy na powietrze. I to był poważny błąd. Wśród ciemnych zapchanym śmierdzącymi śmieciami kontenerów stał Harry z dilerem. Jakaś ciemna dłoń sięgnęła do Davida zakrywając mu usta czymś śmierdzącym.
 - David!!! - krzyknęłam ale w tej właśnie chwili drugi z jego towarzyszy próbował mi też założyć, ale nie spodziewał się oporu a tao był jego zasadniczy błąd. Przekręciłam i odpowiednim ciosem złamałam mu rękę tym samym przerywając rozmowę loczka z dilerem.
-... czekaj proszę nie mam więcej!... Magda?
Lecz nie zważał na niego. Kopnęłam gościa, który dusił mojego znajomego z brzuch przez co stracił na chwilę dech, ale nie na długo, oj nie... Zaraz też zrekompensował  się silnym ciosem również w brzuch.  Straciłam dech co jemu wystarczyło. Coś kującego wbił mi w ramię i posadził na wyjątkowo śmierdzącym worku na śmieci. David nieprzytomny upadł na ziemię.
- Oj co mu tu mamy? - usłyszałam dziwny głos jakby z daleka. Nie! Postaraj się dalej, postaraj się. Po chwili udało mi się zapanować nad odpływaniem w dal.
- Styles gadaj, kto to jest i co ona tu robi?! - wydarł się na biednego trzęsącego się Harrego.
- Jaaa... ni-ni-niewiem... to,to,to znaczy wi- wi- wiem kto to jest. - znalazł w sobie resztki godności. - ale nie wiem co ona tu robi. Czekaj ona nic nie wie. Ja ją zabiorę i przypilnuje, żeby milczała. Na serio, przypilnuje i zapłacę...
- Nie!!! - przerwał mu diler - ona zostanie ty sobie pójdziesz. Wiele osób chciało by mieć taką zabawkę w domu. O tak... chłopcy zabrać go.
Loczek zaczął się szarpać i krzyczeć, ale zagłuszała go głośna muzyka z klubu. Jeden z dryblasów podszedł do mnie i chwycił za rękę ale ja nie dałam się tak łatwo kopnęłam go w nos. Świeża krew kapnęła na ziemie przykrywając zaschłą. Lecz dryblas w porę się opamiętał uderzył mnie w twarz. Mocno... ogarneła mnie ciemność ale usłyszałam coś przed nią.
- Magda? Puść ją. - usłyszałam krzyk . Po czym zapadłam w ciemną, aksamitną ciemność.

czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 5



Poniedziałek 18.00
Jeszcze ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam znośnie. Rude niesforne loki puszczone luzem, rurki, śmieszna bluzka i trampki. Chociaż nikt by się nigdy tak nie ubrał do klubu ja musiałam tak się ubrać w końcu nie idę tam potańczyć lecz pilnować loczka jak psa. Chociaż pies to złe określenie ale trafne. Westchnęłam ciężko, czeka mnie długa męcząca noc. Moje smętne myślenie przerwało natarczywe pukanie do drzwi. Zniecierpliwiona podeszłam do drzwi lekko je uchylając. Za drzwiami stał dziwnie pewny siebie Niall.
- Przyszedł twój stylista. – i nie czekając ba odpowiedź wtargnął do pokoju.
- Taaa nie potrzebuje cię – warknęłam i już miałam go złapać gdy popchnął mnie na kanapę i z krytycznym okiem spojrzał na mój strój.
- Wiesz co? Rozumiem, że wygląd nie jest najważniejszy ale to już przesada, nie uważasz? No bo spójrz na siebie? – powiedział jeszcze raz obdarzając mnie tym swoim głupim spojrzeniem. – Tak chcesz iść do klubu?
- Zamierzałam póki nie wtargnął tu jakiś idiota. – wstałam z kanapy ale on tylko pociągnął mnie za rękę przyprowadzając do łazienki. Próbowałam mu się wyrwać ale on mocno trzymał. Gdy byliśmy już w łazience puścił mnie i zakluczył drzwi. Zdenerwowana usiadłam na krawędzi wanny i patrzyłam na niego wyzywająco.
- Słodka jesteś jak się wściekasz. – uśmiechnął się takim uśmiechem od, którego nogi stają się jak z waty. Jakimś cudem oderwałam oczy od jego twarzy i przeniosłam je na ręce. O matko przydało by się coś z nimi zrobić.
- Tak z nimi też coś zrobimy. – powiedział Niall siadając koło mnie. Odruchowo się przesunęłam ale Niall przyciągnął mnie do siebie tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Jaki śliczne oczy. – powiedziałam i zaraz zawstydzona spłonęłam buraka. A on tylko się roześmiał. Zaraz jednak spoważniał.
-Domyślasz się dlaczego cię tu przyprowadziłem?
- Nie lubię zgadywać ale coś czuje, że to nie będzie nic dobrego. – Niall zaśmiał się ponuro.
- Mam nadzieję, że nie myślisz o mnie tak jak ja sobie przed chwilą pomyślałem, że tak o mnie myślisz? – spojrzałam na niego głupkowato.
- Dobra mniejsza o to… Jest ważniejsza sprawa. No bo wiesz ty dzisiaj idziesz z Harrym na tą dyskotekę i chciałem, żebyś wiedziała… eh… – zająkał się ale po chwili znowu ciągnął. – Harry jest taki jaki jest i go nie zmienisz ma własne… zasady  i on nadal będzie się ich trzymał więc nie radzę nawet próbować… - znowu się zająkał zlitowana końcu podsunęłam mu właściwe słowa.
- Nie mam się wtrącać w nie swoje sprawy, tak?
Niall pokiwał głową. A ja mu zawtórowałam tylko, że przecząco.
- Nie mogę ci tego obiecać. Proszę uwierz mi.
Blondasem gwałtownie wstał i z pewną wprawą powiedział:
- Och no trudno.. ale czas na stylistę – wymuszony uśmiech zakwitł na jego twarzy.
- No jasne jak mogłam zapomnieć? – zawtórowałam mu również wymuszonym uśmiechem. Choć ten uśmiech zawsze mnie denerwował na ustach Nialla był czymś ślicznym. No ale cóż mój stylista przecież nie może czekać.    

                                      ******************************** 
- Na serio muszę tak iść? - spytałam się kolejny raz patrząc na moje kłamliwe lustro.
- Po pierwsze wyglądasz świetnie. Po drugie moja reputacja strasznie ucierpi jeśli będziesz wyglądała jak mops. - powiedział lecz zaraz zamilkł widząc moje przeszywające spojrzenie. 
- Ok, ok jestem spokojny - burknął. Jeszcze raz spojrzałam w lustro. Wyglądałam dziwnie w niepasującym do mnie stroju http://urstyle.pl/styl/AGnes/stylizacja/tygrysek-8/ .  
No ale już trudno trzeba iść to trzeba. Westchnęłam ciężko i ruszyłam do drzwi ale zatrzymał mnie Niall.
- Magda czekaj chciałem ci coś jeszcze powiedzieć. - powiedział do mnie z pewnym błyskiem w oku. spojrzałam na niego pytająco a on w końcu powiedział niby, że obojętnym tonem.
- W środę jest dzień zakładów. Pewnie nie wiesz o co chodzi ale Harry obiecał, że ci to wyjaśni w samochodzie bo  teraz akurat nie mamy za dużo czasu a w samochodzie będzie go mnóstwo ale pamiętaj, że nie musisz przyjmować zakładów. Chociaż wtedy będziesz  tchórzem - zakończył szatańsko się uśmiechając.
- Jeszcze czego to sobie trochę poczekasz. - odwzajemniłam uśmiech po czym zbiegłam szybko na dół na czekającego na mnie tam loczka. uśmiechnął się i powiedział:
- Ooo nieźle. Specjalnie dla mnie?
- Nierób sobie nadziei, nie dla ciebie - odparłam beztrosko wsiadając do samochodu. Po chwili wskoczył też Harry.
- Zobaczymy jak powiesz po dzisiejszym wieczorze. - uśmiechnął się słodko. Odwzajemniłam uśmiech po czym ruszyliśmy. Chwile mijały w milczeniu, które po chwili przerwał Harry.
- Więc słyszałaś coś o dniu zakładów? - spytał się. Pokręciłam przecząco głową na co on zaczął mi tłumaczyć.
- To jest taki dzień, kiedy sprawdzamy wytrzymałość tych z którymi mieszkamy. No wiesz różni tacy. Ostatnio graliśmy w tą grę z ochroniarzem. Ale był ubaw. - uśmiechnął się do swoich wspomnień. - No ale teraz do gry dołączasz ty. Więc słuchaj uważnie dzień zakładów trwa w środę od chwili, gdy się obudziłaś do późnego wieczoru. Każdy z domowników ma prawo zadać innemu wyzwanie ten kto tego wyzwania nie przyjmie jest tchórzem i nie uczestniczy w tak zwanym dniu żartów. - mówił
- Ej zwolnij jaki znowu dzień żartów? - zgubiłam się.
- A co jestem dla ciebie za szybki? - uśmiechnął się szatańsko.- No ale mniejsza o to posłuchaj dalej to wszystko się wyjaśni. Ostatni, który wylosuje z numerów musi zadać ci zadanie, które jeśli nie wykonasz masz udawać, że jesteś jego dziewczyną do końca dnia żartów to jest do niedzieli. A jeśli wykonasz je to on zostanie twoim służącym również do niedzieli. Proste prawda? - uśmiechnął się.
- No powiedzmy a  ten dzień żartów? 
- To dzień, w którym wszyscy robimy sobie żarty kto się na nie nabierze przegrywa a kto będzie robił najwięcej żartów i nie da się nabrać, wygrywa - wytłumaczył spokojnie. 
-Oooo więc zapowiada się łatwiutkie zwycięstwo. - uśmiechnęłam się.
- Na to nie licz ale już jesteśmy na miejscu. - powiedział i rzeczywiście staliśmy przed niezbyt miło wyglądającym klubem.
- Boisz się? - uśmiechnął się złośliwie.
- Ja? Nigdy. - powiedziałam stanowczo wysiadając i zatrzaskując drzwiczki od samochody. No to pięknie chciałam samochód, mam kłopoty. Dokładnie po mojemu.